W święto patronalne Domowego Kościoła spotkaliśmy się w Sanktuarium MB Nauczycielki Młodzieży na Siekierkach, aby wspólnie modlić się, kolędować, przeżyć Eucharystię, łamać się opłatkiem i cieszyć darem spotkania podczas agapy.

Spotkanie rozpoczęliśmy od modlitwy. Potem niektóre kręgi i rodziny animowały wspólne kolędowanie. Zobacz fragmenty =>>

Najważniejszą częścią spotkania była Eucharystia pod przewodnictwem ks. Arcybiskupa Kazimierza Nycza, który pokrzepił nas pasterskim słowem, udzielił błogosławieństwa nowym parom rejonowym, dzielił się z rodzinami opłatkiem i rozmawiał z małżonkami podczas agapy.

Było to bardzo radosne i budujące jedność między nami spotkanie. Zobacz zdjęcia =>>

 

 

  • Ksiądz Arcybiskup podczas homilii skierował do nas następujące słowa:

 Siostry i bracia z Domowego Kościoła pojmowanego jako Ruch, ale także z domowych kościołów jakimi są wasze rodziny, drodzy bracia kapłani posługujący Domowemu Kościołowi w parafiach Archidiecezji Warszawskiej.

Gromadzimy się na wspólnej Eucharystii, która jest najważniejszą częścią dzisiejszego spotkania opłatkowego. Gromadzimy się jako Domowy Kościół naszej Archidiecezji, u Tej która jest Patronką nauczycieli, Patronką wychowania, tutaj na Siekierkach.

Gromadzimy się jak to zostało powiedziane, w niedzielę, w którą Kościół wspomina Świętą Rodzinę z Nazaretu, rodzinę Jezusa, Maryi i Józefa, w której narodził się Chrystus. Pochylamy się wszyscy nad betlejemskim żłóbkiem i podziwiamy a zarazem nie pojmujemy w jaki sposób to się stało, że Bóg Syna Swego dał jak zapowiedział w Starym Testamencie przez proroków: Bóg Syna Swego dał i ten Syn, Boży Syn narodził się jako bezbronne dziecko. „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało miedzy nami”. Stało się Ciałem właśnie w taki sposób w jaki przychodzi na świat każdy człowiek, bo Pan Jezus przychodząc na ziemię chciał być związany z każdym człowiekiem, chciał podnieść godność człowieka, wartość człowieczeństwa pokazując jak ono jest wielkie skoro Bóg nie zrezygnował z tej drogi. Chciał nam również w tym roku, o czym mówił również Benedykt XVI, chciał nam przez to przyjście jako Małe Dziecko powiedzieć coś więcej ponad to, że przyszedł jako każdy człowiek, chciał nam powiedzieć, że przyszedł do nas Jezus bezbronny, bezsilny, nie po to by nas zdobywać, z zewnątrz zdobywać. Przyszedł jako bezbronne Dziecko po to by pokazać, że nas chce zdobyć miłością i że każdy z nas, każdy człowiek musi na tę wielką miłość, która się  objawiła w Betlejem, a potem na krzyżu, musi odpowiedzieć dobrowolnie swoją miłością do Boga i swoją miłością do ludzi.

To przyjście Chrystusa jako Dziecka na świat pokazuje nam jeszcze jedną rzecz, niesłychanie ważną, którą potem Jezus podkreśli w Swoim nauczaniu, że trzeba Boga przyjmować jako DAR, tak jak przyjmuje małe, niezepsute dziecko. „Jeśli się nie staniecie jako dzieci nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego”. Dar Boga jest darem wielkim, bezinteresownym. Małe dziecko przyjmuje ze strony swoich rodziców to wszystko co rodzice dają bez kalkulowania i bez interesowności ze swojej strony, czyli przyjmuje to co dają rodzice, a dają bezinteresownie, jako dar bezinteresowny i jest wdzięczne. Potem kiedy dziecko dorośnie czasem bywa tak, że zastanawia się w jaki sposób podejść rodziców, w jaki sposób coś od nich wydobyć, czasem coś wymusić. Małe dziecko jest wzorem, przykładem w jaki sposób każdy z nas musi przyjąć Boga w swoim życiu. Bóg jest zawsze bezinteresowny i obdarza nas miłością nie spodziewając się niczego w zamian, w ręcz przeciwnie, licząc się z tym że człowiek w swojej wolności powie Panu Bogu: nie. I trzeba żeby każdy z nas, wy w rodzinie, my jako kapłani, biskupi, żebyśmy umieli przyjmować wielkie dary Boga, tak jak one przychodzą. Ze strony Tego, który obdarza – naszego Ojca Niebieskiego. I to jest pierwsza lekcja, która wiąże nas z tajemnicą Bożego Narodzenia w tym roku, a druga lekcja to jest szkoła Nazaretu – tego domu, w którym potem Jezus przez 30 lat mieszkał i prowadził życie ukryte. Przez to także nas chce nauczyć Pan Bóg tego, że rodzina jest czymś niesłychanie ważnym, że małżeństwo które ustanowił na początku stwarzając człowieka mężczyzna i niewiastą i błogosławił, i mówił rośnijcie i rozmnażajcie się i w domu rodzinnym, w którym są rodzice, dzieci w którym są dziadkowie pod opieką młodszych,  to jest to miejsce zaplanowane przez Boga, nie wymyślone przez człowieka, w którym to miejscu tak jak Chrystus wzrastał w mądrości i łasce u Boga, każdy człowiek będzie wzrastał i wzrasta niezależnie od tego czy jest dzieckiem, czy jest młodzieńcem, czy jest dorosłym człowiekiem. Tego nas uczy Nazaret, to był pierwszy domowy kościół.

Wtedy kiedy ks. Franciszek Blachnicki myślał o Ruchu Światło-Życie, i myślał zaraz od początku o potężnej gałęzi Domowego Kościoła wtedy trwał Sobór Watykański II, który w Konstytucji o Kościele i w swoich dokumentach rodzinę nazwał domowym kościołem. I to pewnie była inspiracja dla ks. Franciszka Blachnickiego – Sługi Bożego, który szukając nazwy dla Ruchu Rodzin, dla tej gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie, szukając nazwy znalazł to soborowe słowo: rodzina – mały domowy kościół.

Jeżeli Nazaret - dom nazaretański, w którym mieszkał Jezus, Maryja i Józef jest pierwszym, najważniejszym domowym kościołem, nie w czasie przeszłym był – JEST, to my go ciągle uobecniamy w przepowiadaniu Słowa Bożego, uobecniamy ten dom nazaretański nie tylko w dzisiejsze święto - liturgicznie, ale uobecniamy go także wtedy gdy myślimy, mówimy, zastanawiamy się nad tym w jaki sposób dom nazaretański może być wzorem, jest wzorem aktualnym ciągle dla życia współczesnych rodzin.

Kiedy papież Paweł VI pojechał do Ziemi Świętej pod koniec trwającego Soboru Watykańskiego II, 45 lat temu prawie, to właśnie w Nazarecie w swoim przemówieniu, które my kapłani czytamy w naszym brewiarzu, mówi o Nazarecie jako o potrójnej szkole. I chociaż upłynęło tyle lat te słowa papieża są wciąż aktualne. Po pierwsze, mówił: Nazaret jest szkołą ciszy, milczenia i modlitwy. O wiele bardziej nam dzisiaj i wszystkim wam rodzinom też zagraża zgiełk tego świata, brak ciszy, brak dystansu, brak tej zdolności milczenia, twórczego milczenia przed Bogiem, które się przeradza w modlitwę. Media, które się wdzierają do naszych domów zabijają ten święty cichy spokój, który pozwala człowiekowi spotkać się z Bogiem i modlić się. Bez tej ciszy rodzina nie może być szkołą modlitwy.

Jest Nazaret wzorem rodziny, wzorem wychowania rodzinnego i znowu, można powiedzieć niewiele się zmieniło od tamtego czasu, albo jeszcze bardziej niż 50 lat temu kiedy te słowa mówił papież Paweł VI może bardziej jeszcze dzisiaj rodzinie brakuje czasu na życie rodzinne, na wspólne posiłki, na wspólną rozmowę, na okazywanie sobie tych wszystkich znaków miłości, o którym nam dzisiaj mówi Św. Paweł. A jeśli chodzi o wychowanie to zasada pomocniczości niestety odwraca się coraz bardziej i zamiast wszyscy pomagać rodzinie w wychowaniu, mam na myśli szkołę, Kościół, rozmaite stowarzyszenia próbujemy, z czasem rodzina sama się tego obowiązku wyzbywa, próbujemy zastępować rodzinę. Czasem odnosi się wrażenie, że przy tym zapracowaniu, zagonieniu, tempie życia, przy tej pracy trwającej nieraz 16 godzin, jest wręcz tak, że rodzina bardzo chętnie by się pozbyła tego obowiązku, a sama chciała by być tą, która pomaga, zamiast tą która bierze na siebie problem wychowania młodego pokolenia.

I trzecia lekcja czy też szkoła Nazaretu jak mówił wtedy papież to jest szkoła pracy. Myślę, że tutaj najwięcej jest aktualności, w tym co się dzieje w dzisiejszym świecie, dlatego że pracę, o pracy przypominał często papież Jan Paweł II, zwłaszcza w Encyklice o pracy. Praca jako praca sama w sobie ma swoje centrum i sama w sobie otrzymuje swoją wartość przez te zasadnicze cele, którym praca służy. Nie jest celem praca sama w sobie, przez pracę człowiek uczestniczy w przemianie świata, przez pracę człowiek uczestniczy w tym udoskonaleniu czynienia sobie ziemi poddanej, przez pracę człowiek praktykuje miłość bliźniego na co dzień. I te cele nadają pracy sens i wartość, ale  zawsze trzeba pamiętać, że na pierwszym miejscu, o tym mówił papież Paweł VI, praca ma za cel przynależność: pozwolić rodzinie się rozwijać. Nie jest celem samym w sobie. Wiemy doskonale jaki dzisiaj jest ten element ludzkiej pracy, godności ludzkiej pracy, zagrożony. Ludzie zagonieni, czasem tak oddają się pracy, że potem braknie czasu na to by służyć rodzinie.

Potrójna szkoła Nazaretu jest również szkołą dla waszych rodzin, dla waszego życia rodzinnego i jest szkołą dla wszystkich. Myślę, że kiedy Sługa Boży zakładał Ruch Światło-Życie, kiedy myślał o Domowym Kościele to miał na myśli nie tylko te rodziny, które do niego wejdą, chciał by przez Domowy Kościół, przez zaangażowanie głębsze niektórych rodzin osiągać ten cel, którym jest to by wszystkie rodziny w parafii były małymi domowymi kościołami. Byście byli tymi świadkami miłości, której nas uczy Nazaret, że przez to świadectwo waszych rodzin, waszego życia inni zobaczą jak trzeba nieustannie ustawiać hierarchę wartości i ważności spraw w rodzinie żeby się nie okazało że rodzina przestaje być małym domowym kościołem. Staje się społecznością taką jak bywa w hotelu,     że ludzie przychodzą, wychodzą a nikną, słabną wszystkie więzi, które są możliwe tylko dzięki temu, że człowiek wróci do źródła miłości, miłości życia rodzinnego, którą nam przypomina dzisiaj liturgia tego święta.

„Nade wszystko przyobleczcie się w miłość” po to byście mieli możliwość znosić jedni drugich, wybaczać sobie, byście byli cierpliwi, po to byście byli odziani w serdeczne miłosierdzie, w dobroć, w  pokorę i w cichość. To jest lekcja dzisiejszego święta, dla wszystkich chrześcijan, dla wszystkich rodzin i także dla was, którzy przynależycie do Domowego Kościoła.

Modlę się za Domowy Kościół w naszej archidiecezji warszawskiej, dziękuję za waszą pracę apostolską, za wasze świadectwo wobec własnych rodzin i wobec rodzin, które są poza Domowym Kościołem, dziękuję za kapłanów, a w tym roku tak jak powiedziałem to waszym prowadzącym na spotkaniu u mnie, ze bardzo pragnę, abyśmy zaczęli się poważnie pochylać nad całym Ruchem Światło-Życie zarówno w odniesieniu do młodzieży i dzieci, a także a może przede wszystkim w odniesieniu do Domowego Kościoła, ponieważ od domowego kościoła trzeba zaczynać. Bez rodziny nie ma wychowania, bez rodziny nie ma naprawiania tych wszystkich spraw, które się w naszej ojczyźnie i także w całej Europie popsuły jeśli chodzi o życie rodzinne.

I tak jak kiedyś Kardynał Hlond mówił: „zwycięstwo jeśli przyjdzie – przyjdzie przez Maryję” można to słowo dzisiaj powiedzieć: zwycięstwo dobra, miłości, prawdy, wychowania jeśli przyjdzie, a przyjdzie! Wierzymy w to gorąco! To przyjdzie to zwycięstwo przez rodzinę – przez zdrowe, święte rodziny, które prawdziwie będą małymi, domowymi kościołami. Amen

 

Jesteś tu:

Serwis wykorzystuje pliki cookies w celach wskazanych w polityce prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki.

Polityka prywatności