Jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy wziąć udział w rekolekcjach ORAR I st. Dziękujemy prowadzącym i diakonii za ogromny wkład pracy oraz modlitwę. Na początku naszego małżeństwa mieliśmy pragnienie w sercu, by raz w roku uczestniczyć w „porządnych” rekolekcjach oraz mieć dobry wpływ i wkład w społeczeństwo, w którym żyjemy. Już podczas pierwszych spotkań w kręgu ucieszyliśmy się, że jednym z zobowiązań są rekolekcje, natomiast teraz uświadomiliśmy sobie, że drugie pragnienie też się spełnia. Okazało się, że to, jak realizujemy nasze zobowiązania i jak pracujemy nad sobą wpływa na nasze społeczeństwo. Stawanie się Nowym Człowiekiem tworzącym Nową Kulturę jest dla nas ogromną radością, ale i też ogromnym wyzwaniem. Pan Bóg jest hojny w swoich darach. Poczuliśmy ogromną odpowiedzialność za Ruch Światło-Życie i uświadomiliśmy sobie, że od początku małżeństwa do tego nas Pan Bóg wzywa.

Ważnym punktem była dla nas modlitwa małżonków przed Najświętszym Sakramentem. Pokazała nam, że nie jesteśmy sami, że jest z nami Chrystus, który uczy kochać, przebaczać i stawać się nowym lepszym człowiekiem.

Magdalena i Grzegorz Niemirowscy
-----

Dzięki uczestnictwu w rekolekcjach ORAR I st. w Lipinkach utwierdziliśmy się w przekonaniu, że DK jest wspólnotą, w której chcemy dalej trwać i „budować” Nowego Człowieka. Pomogły nam w tym katechezy i konferencje poprzez usystematyzowanie wiedzy o istocie, zasadach i charyzmatach Ruchu Światło-Życie. Dodatkowo dyskusja na temat zobowiązań pomogła nam wyznaczyć plan działania na kolejny rok w obszarach, które wymagają poprawy, tj. Namiot Spotkania, dialog małżeński.

Dostrzegalnym owocem tych rekolekcji jest również podjęcie naszej dyskusji w temacie: posiadanie siebie przez dawanie siebie we wspólnocie oraz poszukiwanie talentów, którymi moglibyśmy posługiwać, np. odświeżenie posługi lektorskiej Krzyśka po ponad 15 latach i rozeznanie nowego obszaru pomocy.

Za te już widoczne owoce: Chwała Panu!

Joanna i Krzysztof Gąsiorowie
-----

Świadectwa, ORAR II Olsztyn, 09-15.07.2018, moderator - ks. Jarosław Stolarczyk, para prowadząca – Anna i Piotr Zadrożni

„Tyś nas Mistrzu powołał i posłał do ludzi”

Wiele lat temu przed Bogiem, w obecności kapłana i świadków, wypowiedzieliśmy pierwsze słowa zobowiązania. Obydwoje w wolności przyjęliśmy powołanie do małżeństwa, rodzicielstwa. Otwarci na wolę Bożą według zasad Domowego Kościoła przyjęliśmy posługę, zgodnie z regułą ,,równi służą równym '' pary animatorskiej na rekolekcjach ORAR I st. Świadomość odpowiedzialności tej posługi, po ludzku wywoła obawę, czy poradzimy sobie. Rekolekcje przyniosły owoce, ale w nas budziły się pytania „co mogliśmy zrobić lepiej, może coś więcej jako para”. Obydwoje stwierdziliśmy, że aby być dobrym animatorem, trzeba zgodnie z formacją pojechać na ORAR II st.

Rekolekcje z diecezja warszawską w Olsztynie dały nam umocnienie w tym, że jesteśmy w Domowym Kościele i przyjęliśmy zobowiązania nie dlatego że tak trzeba, lecz dlatego, że pragnieniem naszym jest dążenie do świętości. Trzymanie się zasad chroni nas przed wprowadzeniem na spotkanie czegoś, co nie jest zgodne z regułą, harmonią spotkań. Wszystko to co czynimy innym z miłością, pokrzepieniem, zachętą do współpracy z Bogiem, czynimy na chwałę Boga. Każda chwila spędzona przed Najświętszym Sakramentem, wszelkie łaski jakie otrzymujemy to dlatego, że jak zapewnia nas Jezus „ Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili''(J 15:16). W innym miejscu zapewnia nas o swojej przyjaźni, jeżeli czynimy to, co jest Jego wolą. Powiedz tylko ,,fiat'', a Pan będzie ci błogosławił. Słowa Jezusa choć czasami są mocne i trudne, zawsze są pełne miłości. Tej miłości, której nie zabraknie nikomu. Miłość doskonała przynosi pokój. Słowo, które kształtuje i wychowuje jak rodzic, poprzez napomnienie i pocieszenie. Domowy Kościół to szkoła życia, gdzie małżeństwa dzielą się smutkami, radościami i doświadczeniami.
,,Ja i ty, ty i ja uczniowie Pana ''

Z miłością
Marzena i Tomasz z Brukseli
-----

Wyjazd na rekolekcje zazwyczaj przychodzi nam z trudem. Przed wyjazdem dopada nas zniechęcenie, a w głowie pojawia się pełno powodów, dla których nie powinniśmy jechać. Przecież jest tak dużo pracy i innych potrzeb, zwłaszcza gdy ma się trójkę małych dzieci. Tym razem jednak w naszym małżeństwie było inaczej, mimo mojej niechęci, mąż czuł wyraźnie, że Bóg nas zaprasza i że będzie to bardzo potrzebny czas dla naszej rodziny. Nie pomylił się.

Choć nie były to długie rekolekcje (a szkoda!) przeżyliśmy je głęboko, wyraźnie słyszeliśmy głos Pana Boga, obecnego w Słowie Bożym, Eucharystii, modlitwie małżeńskiej przed Najświętszym Sakramentem czy dialogu małżeńskim. Bóg objawiał nam stopniowo s woje plany co do naszej relacji, naszej rodziny. W naszych uszach brzmiały bardzo wyraźnie słowa z listu św. Pawła do Kolosan
„I bądźcie wdzięczni!” Nasze oczy otworzyły się na deszcz łask, które Bóg zsyła każdego dnia, a których po prostu nie zauważaliśmy, skupiając się na tym, co niedoskonałe.
Wielkim umocnieniem i wsparciem dla nas były także świadectwa innych rodzin obecnych na rekolekcjach. Miłość, dobro i wielkoduszność to to, czego doświadczyliśmy od nich, obserwując jak starają się żyć Słowem Bożym każdego dnia, mimo przeciwności losu i trudności, których doświadcza każdy z nas. Dziękujemy Bogu za ten czas (i za diakonię wychowawczą, która wspaniale zaopiekowała się naszymi dziećmi, pozwalając nam głęboko przeżyć rekolekcje).

Kamila i Mateusz Kacprzakowie
-----

Jesteśmy małżeństwem od 11 lat, w Domowym Kościele 2,5 roku. Po roku pilotażu byliśmy na rekolekcjach OR I, które były wspaniałym czasem wypełnionym Duchem Świętym. Następnie zostaliśmy wybrani na animatorów naszego kręgu. Nasze tegoroczne wakacje nie uwzględniały żadnych dalszych wyjazdów, jednak Pan Bóg miał dla nas inny plan i rzutem na taśmę zapisaliśmy się na ORAR II. 

Już od dnia przyjazdu dało się odczuć od innych uczestników spokój, chęć pomocy, dzielenia się, służby innym. Rekolekcje pokazały nam jak ważną rolę odgrywają animatorzy, jednocześnie ukazując jak niedoskonali byliśmy w naszej posłudze. Otworzyły nam oczy na to jak ważne jest wypełnianie zobowiązań, które mają prowadzić do budowania relacji między małżonkami i pogłębiania relacji z Panem Bogiem.
Rekolekcje to czas kiedy mogliśmy znaleźć się w innym wymiarze, kiedy mogliśmy niemalże dotykać Pana Boga, czego zwieńczeniem była adoracja małżonków przed Najświętszym Sakramentem. To również czas (dar) naładowania akumulatorów do pracy nad sobą i do służenia innym.
Pomimo, że na rekolekcjach było mnóstwo małych dzieci to w żaden sposób nie przeszkadzały one
w przeżywaniu tego czasu. Z nami był tylko nasz młodszy syn (6 lat) a starszy (9 lat ) był w tym czasie na obozie zuchowym. Widząc jak wiele darów otrzymał nasz syn stwierdziliśmy, że na kolejne rekolekcje będziemy jeździć tylko w pełnym składzie.
Czy warto jeździć na rekolekcje i to z małymi dziećmi? Tak, zdecydowanie warto, a łaski cały czas płyną szerokim strumieniem.

Magdalena i Tomasz Kalwarczykowie
-----

Bartek:
Przyjechałem na te rekolekcje ze świadomością że moje serce jest poblokowane różnymi lękami, które mnie przerastały. Przejawiały się one m.in. we wprowadzaniu niepokoju w życie rodzinne, marnowaniem czasu w pracy.
Już na rekolekcjach odkryłem jak mało jest zaufania w moim sercu. Lęk jest stąd, że ufam tylko sobie i sam chcę panować nad całym swoim życiem. Bóg zadziałał w tym czasie poprzez doświadczenie choroby - wyjątkowo silnej - która prawie dosłownie zwaliła mnie z nóg. Uniemożliwiła mi normalne funkcjonowanie przez połowę rekolekcji, a zastrzyki musiałem przyjmować prawie do końca oazy. Było to mocne doświadczenie własnej niewystarczalności i tego, że nic tak naprawdę ode mnie nie zależy.
W takim doświadczeniu przyszedł czas Paschy, podczas której doświadczyłem, że Jezus chce dotykać mojego serca. W słowach proroka Ezechiela Bóg obiecał mi zabranie serca kamiennego i danie serca z ciała. Mogłem odnowić przymierze z Jezusem - z Tym, który cały mi się ofiarował. Kolejnym ważnym doświadczeniem było pojednanie w sakramencie pokuty, gdzie odkryłem, że drogą dla mojego serca jest trwanie w dziękczynieniu. To powinna być moja pierwsza odpowiedź na łaski, z którymi przychodzi Jezus. Odkryłem też, że Eucharystia jest miejscem zanurzenia się w Miłości Boga i dziękowania za nią.

Paulina:
Doświadczenie choroby Bartka, która okazywała się trwać i trwać, powodowało w mnie pytania o sens naszej obecności na rekolekcjach przy tak częściowym w nich uczestnictwie. Jak lud Izraela zadawałam pytania: Po co nas Panie wyprowadziłeś na tę pustynię? Czy nie lepiej było zostać w Egipcie? Zaczęłam odkrywać, że Bóg jest Panem zdrowia i choroby. I że ja sama nie planuje mojego życia. Zobaczyłam, że wciąż uciekam przed tym co dzieje się teraz, przed życiem w teraźniejszości. Nieustannie czekam na coś w przyszłości (kiedy Bartek wyzdrowieje, kiedy dzieci dorosną, kiedy będzie urlop itp.). Bóg zaprasza mnie do przeżywania życia tu i teraz, do otwierania się i przyjmowanie tego, co przychodzi. Odkryłam, że to jest moja ogromna bariera w przeżywaniu liturgii. Zdecydowałam, że nie chcę uciekać w rozproszenia, świat swoich myśli, ale uczyć się uczestnictwa w tym co dzieje się teraz. I tym dla mnie stała się Eucharystia - oddaniem Chrystusa, w które ja chcę się włączyć.
Rekolekcje przyszły do mnie również z doświadczeniem zachwytu Słowem Bożym, zwłaszcza podczas spotkań kręgu i celebracji Słowa Bożego. Odkrywałam bogactwo znaczeń, niezwykłą ciągłość Bożego objawienia w historii oraz to, czemu księga Wyjścia jest Ewangelią Starego Testamentu. Wszystko to zaowocowało u mnie głodem Słowa, który staram się jak najczęściej zaspokajać.

Chwała Panu.
Paulina i Bartłomiej Gajewscy
-----

Przyjechałam na rekolekcje II stopnia OR z nastawieniem, że Bóg chce, abym coś robiła i myślałam, że właśnie tutaj dowiem się, co to ma być. Tymczasem zamiast dowiedzieć się co mam robić, poznałam jak mam to robić. Zobaczyłam także, że Bóg ma poczucie humoru. Jechałam na rekolekcje z nastawieniem, że wydarzy się coś niezwykłego. Tymczasem minęła większa ich część, a nic takiego się nie działo. I właśnie w wigilię Zesłania Ducha Świętego. Nastąpiło coś czego zupełnie nie chciałam. Było to niezwykłe, ale nie tak jak myślałam. Miałam zacząć psalm. Czułam, że nie dam rady, ale mimo to postanowiłam to zrobić. Od początku wszystko szło nie tak. Śpiewający przede mną zaśpiewał inną melodię. Gdy przyszła moja kolej miałam kompletną pustkę w głowie i nie wiedziałam jak mam zaśpiewać. Jednak zamiast poprosić siedzącą obok mnie animatorkę, wstałam i próbowałam zaśpiewać. To była całkowita klapa. Dlaczego o tym piszę? Dopiero to wydarzenie pozwoliło mi dostrzec moje niewole: zbyt szybkie ocenianie innych, przykładanie zbyt wielkiej wagi, do tego co o mnie pomyślą oraz kłopoty z poproszeniem o pomoc.
Bóg przyszedł do mnie w mojej słabości. Otworzył moje oczy na to, co we mnie wymaga jeszcze zmiany. Chciałam czegoś wielkiego i dostałam. Nauczyłam się, że nie należy oceniać innych, gdyż nie wiemy ile trudu kosztuje ich to co robią. Zostałam wyzwolona z przejmowania się tym, co o mnie pomyślą inni. I najważniejsze - nauczyłam się, że to co robię to nie tylko moja własna sprawa, ale że ma to wpływ także na innych.
Za te wszystkie doświadczenia dziękuje Bogu.

Chwała Panu.
Małgosia

Świadectwo, OR II Hodyszewo, 29.06-15.07.2018, ksiądz moderator Tomasz Stępień, para prowadząca Iwona i Daniel Jakubczykowie

Czas rekolekcji OR II stopnia w Hodyszewie był zupełnie inny niż nasza "jedynka" sprzed czterech lat. Bardzo konkretne Boże działanie, ale według Jego pomysłu. Pan przychodził z konkretnymi odpowiedziami na konkretne pytania, które gdzieś w nas tkwiły.
Jednocześnie Pan zapraszał nas cały czas do tego, żeby Mu po prostu zaufać.
Nasza "dwójka" to także piękne chwile mojej pierwszej służby przy ołtarzu i wielka duma, kiedy stanąłem przy ołtarzu wspólnie z naszym siedmioletnim synem Kubą - dla niego był to również debiut w roli ministranta.

Asia i Paweł

Świadectwo, OR I Bystra Podhalańska, 3-19.08.2018, ks. moderator Paweł Witkowski, para prowadząca Aneta i Przemysław Wojewódzcy

Karolina: Kiedy zostałam poproszona o powiedzenie świadectwa, moje pierwsze słowa brzmiały: Nigdy w życiu. Pamiętam, jak kiedyś na niedzielnej Mszy św. pewne małżeństwo wyszło przed zgromadzenie, żeby opowiedzieć o swoim doświadczeniu bycia we wspólnocie. Pomyślałam: jacy oni są odważni, ja nigdy w życiu bym się tego nie podjęła. No a dzisiaj moje „nigdy w życiu” właśnie się kończy.


Paweł: Jesteśmy małżeństwem od 8 lat. Mamy trzech synów: Kubę, Filipa i Wojtka. W DK jesteśmy od 7 lat, od narodzin naszego pierwszego syna, Kubusia. Byliśmy na Oazie Rodzin I stopnia w Bystrej Podhalańskiej. Do tej pory nie mieliśmy odwagi jechać na tak długie rekolekcje i raczej preferowaliśmy krótsze ewangelizacyjne lub ORAR. Jednak w naszym kręgu zostaliśmy ostatnią parą, która jeszcze nie była na OR I stopnia, więc cóż robić: trzeba jechać. Najbardziej w tej decyzji hamowała nas perspektywa spędzenia 15 dni na intensywnej modlitwie i to jeszcze z tak małymi dziećmi. Skoro można przecież inaczej – pojechać na wczasy, trochę wypocząć…

Karolina: Ja dodatkowo miałam jakąś awersję do klimatu rekolekcji, wiecznie radosnych i śpiewających ludzi, a co za tym idzie trudności w nawiązywaniu kontaktów. Jednak tym razem okazało się być zupełnie inaczej. W końcu poczułam się częścią wspólnoty, otworzyłam się na ludzi. Co ważniejsze, podczas tych kilkunastu dni przeżyłam prawdziwe spotkanie z Jezusem Chrystusem. Po raz pierwszy było to na Namiocie Spotkania, kiedy w końcu słowa Pisma św. były skierowane konkretnie do mnie i mimo zmęczenia (bo ciągle jestem mamą, która kilka razy w nocy jest budzona przez najmłodszego synka), zrodziło się wręcz pragnienie częstszego czytania słowa Bożego.

Paweł: Drugim istotnym dla nas punktem rekolekcji było wspólne podziękowanie za współmałżonka przed Najświętszym Sakramentem. Zdaliśmy sobie sprawę, jak cenną osobę mamy u swego boku. Kolejnym był dialog małżeński, który zapowiadał się totalną klapą. Akurat tego dnia najbardziej iskrzyło między nami. Byliśmy zmęczeni, poirytowani, nie zgadzaliśmy się w najdrobniejszych kwestiach. Do tej pory nasze dialogi były różne, od kiepskich po dobre. Jednak nigdy jakoś nie poświęcaliśmy uwagi na wspólną modlitwę do Ducha Świętego przed rozmową. Tym razem modliliśmy się dłużej i naprawdę szczerze. To zdecydowanie pomogło – obeszło się bez noży, a wręcz było wzruszająco i ciepło.

Karolina: Dla mnie ważna okazała się również konferencja na temat Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Ze łzami w oczach słuchałam o krzywdach jakie innym, i to zwłaszcza dzieciom, wyrządza alkohol. Sama poniekąd widzę to, patrząc na mojego ojca, ponieważ mój śp. dziadek był alkoholikiem. Cała rodzina cierpiała przez niego. Skutki tego odczuwam również ja, bo stało się to przyczyną mojej nerwicy. Dlatego zdecydowaliśmy się wspólnie z mężem przystąpić do krucjaty.

Paweł: Bardzo istotne jest dla nas, wychować dzieci w wierze, żeby one też potrafiły zaufać Bogu. Zdajemy sobie sprawę, jak wiele w dzisiejszych czasach jest niebezpieczeństw, z którymi nasze dzieci się zetkną. Chcemy, aby umiały odróżniać prawdę od kłamstwa, dobro od zła i abyśmy byli dla nich dobrym świadectwem.

Karolina i Paweł

Jesteś tu:

Serwis wykorzystuje pliki cookies w celach wskazanych w polityce prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies, w zakresie odpowiadającym konfiguracji Twojej przeglądarki.

Polityka prywatności